Każdy
z nas zanim nauczył się chodzić popełnił sporo błędów. Doświadczył upadków,
ponabijał sobie tu i ówdzie guzy, rozpłakał się. Wyciągnięte ręce naszych
rodziców, opiekunów i reszty rodziny mówiły „wstawaj”, „dasz redę”. Stworzyliśmy
cywilizację, w której człowiek im staje
się starszy tym częściej otoczenie
wysyła sygnał, że czas błędów już minął,
a zamiast wsparcia pojawia się odtrącenie.
Jak POMAGAĆ nie WYRĘCZAJĄC? Jak
eliminować okazje do popełniania błędów, zamiast czekać na nie? O tym jest
dzisiejszy wpis.
Kiedy
dzieci uczą się chodzić rodzice z radością dostrzegają postęp. Liczą kroki
jakie robi dziecko, widzą sylwetkę, która jest coraz bardziej wyprostowana.
Szukają pozytywnych stron i wiedzą, że upadek może prowadzić do sukcesu.
W
szkole popełnianie błędów daje dzieciom pierwszy sygnał, że otoczenie nie jest
zainteresowane postępem w pokonywaniu
wyzwań, bo nauczyciele bardziej cenią sobie
uczniów, którzy mają piątki, niż
postępy u dziecka, które potrzebuje większego zaangażowania zanim dostanie
trójkę.
Na
studiach te nawyki myślowe się pogłębiają się wraz z subiektywnym systemem
ocen. Wykładowca nie tylko nie jest zainteresowany postępem w studiowaniu
poszczególnych studentów, ale wręcz jest mu to obojętne. Studenci są kompletnie
anonimowi, a system wymaga tylko jednostronnego egzekwowania wiedzy. Zdajesz
egzamin? - Twoja sprawa. Nie zdajesz? - Twój problem.
W
pracy popełnianie błędów bywa okadzają do szyderstw, wzajemnego poniżania się.
Czyjeś błędy mogą być początkiem upadku jednych i awansu drugich. W
organizacjach, gdzie panuje wewnętrzna rywalizacja popełnianie błędów przez
jednych jest okazją do wywyższania się
prze innych.
Wyciągnięte
ręce opiekunów nie będą towarzyszyć nam w życiu zawsze, bo wraz z dorosłością
uczymy się korzystać z wolności, być odpowiedzialni, podejmować decyzje i ich
konsekwencje. To oczywiste, że wraz z dojrzałością zawodową rośnie konieczność
do doskonalenia siebie i unikania błędów. Warto
jednak pamiętać, że popełnianie błędów towarzyszyć nam będzie zawsze. W
rodzinie, organizacji i każdej zbiorowości ludzkiej warto tworzyć taką kulturę,
w której okazje do popełniania błędów są minimalizowane. Droga do tego są jasne i czytelne zasady postępowania, które są
zakomunikowane wszystkim członkom organizacji i aktualizowane w miarę jej rozwoju.
W
ocenie błędów warto też zwrócić uwagę na to, czy wynika on z NIEDOMÓWIEŃ, czy
jest konsekwencją czyjeś BEZMYŚLNOŚCI. Z
doświadczenia wiem, że najczęściej popełniane błędy wynikają stąd, że ludzie
NIE JASNO formułują swoje wzajemne oczekiwania w organizacji. Przejawia się to
tym, że traktują różne sprawy do załatwienia jako oczywiste, albo oczekują od
podwładnych tego, że będą się domyślać co jest do zrobienia. Wyciągnięte ręce
dorosłego człowieka w stronę drugiego dorosłego człowieka to POMOC, polegająca
na otwartości na zapytania, tłumaczenie niejasności, niedomówień, wybielanie „szarych
pól organizacyjnych”, za które nikt nie czuje się odpowiedzialny. POMOC nie
powinna stać się WYRĘCZANIEM. W dojrzałej organizacji dobry kierownik powinien
wiedzieć, kiedy pracownik „nauczy się chodzić”. Dzięki temu łatwo ocenić, czy
błędy wynikają z czyjejś bezmyślności, czy są okazja do tego, żeby usprawnić w
wyniku ich wykrycia działanie organizacji.
Gdy
w pracy odkrywałem obłędy zadawałem sobie trzy pytania:
1. Czy
mogę coś poprawić w skali całej organizacji, żeby tych błędów nie było?
2. Czy
mogę coś zmienić w swoim postępowaniu, żeby ponownie ich nie było?
3. Czy
jest to błąd bezmyślności i nieodpowiedzialności, za który odpowiada tylko
jedna osoba, czy jest to
błąd systemowy który dotyka przyjętej, mniej lub bardziej świadomie, kultury rozwiązywania problemów w organizacji?
Jeśli
obiektywnie i rzetelnie udzielałem sobie odpowiedzi na te pytania na podstawie
FAKTÓW, zwykle odkrywałem, że to co jest błędem może być cenne dla organizacji
i poprawić jakość jej funkcjonowania. Odpowiedni stosunek do błędów pomaga zmienić
słabości w siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz