21 sierpnia 2015

PRZED URLOPEM :)




Przyszła mi do głowy pewna refleksja dotycząca SPEŁNIENIA. Świetnie oddaje ją stara meksykańska opowieść, którą odkryłem w jednej z książek. Przepisałem ją jakiś czas temu i z przyjemnością do niej wróciłem. Pewnie dlatego, że dotyczy historii, która zdarzyła się podczas urlopu, na który sam się właśnie wybieram. Dzisiejszy wpis będzie ostatnim w sierpniu. Życzę dobrej lektury.

"Amerykański biznesmen na polecenie lekarza wybrał się na urlop do małej wioski meksykańskiej nad brzegiem morza. Pierwszego ranka nie mógł spać po pilnym telefonie z biura, wyszedł więc na pomost, by pozbierać myśli. Przy przystani cumowała tylko jedna malutka łódka rybacka, a w niej kilka olbrzymich tuńczyków żółtopłetwych i Meksykanin. Amerykanin pochwalił ryby.
- Jak dużo czasu zajęło ci ich złapanie? - spytał Amerykanin.
- Tylko chwilkę - odpowiedział Meksykanin zaskakująco dobrą angielszczyzną.
- Dlaczego nie zostałeś na morzu dłużej, aby nałapać więcej ryb? - pytał dalej Amerykanin.
- Tyle wystarczy mi na wyżywienie mojej rodziny i obdarowania przyjaciół - powiedział Meksykanin, przekładając ryby do kosza.
- Ale ... Czym poza tym się zajmujesz?
Meksykanin spojrzał na niego i uśmiechnął się.
Długo śpię, trochę wędkuję, bawię się z dziećmi, w czasie sjesty odpoczywam z moją żoną Julią, co wieczór idę do miasta, gdzie popijam wino i gram z amigos na gitarze. Żyję pełnią życia i jestem bardzo zajęty, señor.
Amerykanin uśmiechnął się i wyprostował.
- Sir, jestem po studiach MBA na Harvardzie i mogę ci pomóc. Powinieneś spędzać więcej czasu na łowieniu ryb, a potem kupić sobie większą łódź. Za jakiś czas będziesz mógł kupić kilka łodzi i łowić jeszcze więcej. W końcu dorobisz się całej floty kutrów rybackich.
- Zamiast sprzedawać swój połów pośrednikowi - ciągnął dalej - będziesz mógł dostarczać ryby bezpośrednio do konsumentów, a kiedyś nawet otworzyć własną przetwórnię. Będziesz kontrolował produkty, przetwarzał je i dystrybuował. Musisz oczywiście wyrwać się z tej małej rybackiej wioski, zamieszkać w stolicy swojego kraju, potem w Los Angeles, a w końcu w Nowym Jorku, gdzie będziesz mógł prowadzić własne, rosnące wciąż przedsiębiorstwo z odpowiednią kadrą zarządzającą.
Meksykański rybak spytał:
- Ale, señor, ile czasu zajmie mi to wszystko?
Na Amerykanin odpowiedział:
- Od piętnastu do dwudziestu lat, najwyżej dwadzieścia pięć.
- A co potem, señor?
- To właśnie najlepsza część życia. We właściwym czasie będziesz mógł zrobić ofertę publiczną i sprzedać akcje swojej firmy, dzięki czemu staniesz się bardzo bogaty. Możesz zarobić miliony.
- Miliony, señor? A co potem?
- Potem możesz przejść na emeryturę, przeprowadzić się do małej rybackiej wioski nad brzegiem morza, długo spać, trochę wędkować, bawić się z dziećmi, spędzać z żoną sjestę, a wieczorami wychodzić do miasta, by napić się wina i pograć na gitarze z przyjaciółmi."

19 sierpnia 2015

CZEGO SIĘ BOIMY ?




Jednym z podstawowych problemów, który powstrzymuje ludzi przed rozwijaniem swoich możliwości jest konfrontowanie się z lękiem.
Ludzki umysł uwielbia komfort i każde wyrywanie go ze strefy komfortu jest związane z przeżywaniem napięć emocjonalnych.
Badacz ludzkiego umysłu Gregg Braden w swojej książce pt. „Boska Matryca” pisał:
"Sedno naszych »negatywnych« doświadczeń można zredukować do jednego z trzech uniwersalnych lęków (lub ich kombinacji): lęku przed porzuceniem, niskim poczuciem własnej wartości albo braku ufności (rozumianej jako poczucie bezpieczeństwa- przyp. tłumacza).
Lęk przed porzuceniem to problem ludzi, którzy nie mają odwagi samodzielnie prezentować swojego zdania. Boją się o to, że się komuś narażą swoim zachowaniem, że zostaną odrzuceni ze względu na swoje poglądy lub, że będą wyeliminowani ze środowiska na którym im zależy. To również obawa przed wyśmianiem. Odrzucenie jest bolesne, gdy wiąże się z drugim lękiem.
Lęk przed niskim poczuciem własnej wartości, to wszystko co okrywamy przemyśleniami typu: „to nie dla mnie”, „ja na to nie zasługuję”, „nawet o tym nie ma co marzyć”, albo „boje się pomyśleć o tym co się stanie za mną gdy zrobię…….”
Pozostając w takich przekonaniach ograniczamy się. Wierzymy w nieprawdziwą historię o swojej słabości.
Wreszcie trzeci lęk dotyczy obawy o to, że możemy komuś zaufać. W codziennej pracy widziałem wiele przypadków osób, które z obawy o to, że „ktoś mi to zawali” sami brali się za załatwianie sprawy. Wyręczanie innych dorosłych ludzi z ich obowiązków, jest zwykle przejawem przekonania, że „ja zrobię to lepiej niż inni”.
Jedynym sposobem na pokonanie lęku jest ćwiczenie w sobie ODWAGI.
Jak Mawiał Mark Twain: „Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu.
Odwrotnością tej postawy jest potwierdzanie słuszności swoich lęków poprzez wycofywanie się z działania, decyzji, zabrania głosu w ważnym momencie tylko dla tego, że boimy się tego „co sobie inni o nas pomyślą.”
„Jeżeli nie odniesiesz zwycięstwa nad samym sobą, zostaniesz pokonany” mawiał Napoleon Hill. Takie zwycięstwo składa się z setek niekomfortowych decyzji, które mogą dać nam przyjemność doświadczania silniejszego i mocniejszego siebie.
Największe źródła lęku zostały wyniesione jeszcze z okresów dziecięcych, w których opiekunowie mieli największy wpływ na kształtowanie się niezależności myślenia, wypowiadania i kształtowanie poczucie własnej wartości u dzieci i wychowanków.
Te wzorce postaw, jeżeli zostały odkształcone, wymagają ciągłej pracy nad sobą. Warto, czując lęk w jakiejś sytuacji, iść do przodu pamiętając choćby słowa Jana Pawła II ”Nie lękajcie się.”



15 sierpnia 2015

ROZBRAJANIE ZAZDROŚCI


Olbrzymie współczucie wywołuje u mnie uczucie zazdrości, którym potrafią obdarzać się ludzie. Przed wielu laty sam często tak się przejawiałem.
Czego najbardziej zazdrościłem? Postawy, cech, których nie wypracowałem u siebie. Zazdrościłem też statusu materialnego oraz mądrości i popularności.
Zazdrościłem tym, którzy są znanymi artystami, nie bacząc na to, że zanim poznał ich świat zainwestowali tysiące godzin na treningi, ćwiczenia i rozwijanie swoich talentów.
Zazdrościłem kulturystom wspaniałej sylwetki. Nie postrzegałem jednak ich wyglądu jako rezultatu pracy nad dyscypliną w zakresie sposobu odżywiania i systematycznych ćwiczeń.
Zazdrościłem niektórym naukowcom łatwości wyrażania się na temat znanej im dziedziny wiedzy i umiejętności upraszczania tego, co wydaje się być skomplikowane. Zwykle jednak był to rezultat ich wnikliwości i zaangażowania w pracę nad tematem, który ich fascynował.
Zazdrościłem dobrym piłkarzom owacji na stojąco. Nie dostrzegałem tego, że zanim pojawiły się owacje widowni spędzili całe dnie na solidnych treningach, wylewali litry potu i uczyli się znosić pierwsze porażki.
Zazdrościłem innym tego, że ludzie do nich lgnęli i chcieli ich naśladować. Zwykle jednak uwagę na sobie koncentrowali ci, którzy przejawiali zdecydowane cechy charakteru, nad którymi pracowali całe lata znosząc swoje słabości, krytykę i brak życzliwości innych.
Sukces i uznanie osiągali dzięki cierpliwości, odwadze i wytrwałości.
Przestałem zazdrościć i „wziąłem się w garść” sam pracując solidnie nad każdym obszarem swojego życia, dbając o swój rozwój umysłowy, zdrowotny, emocjonalny, dobre relacje z innymi i samym sobą i rozwijanie swojej duchowości, odkrywając różne sposoby pielęgnacji własnej duszy.
Przestałem zazdrościć rozumiejąc, że każdy DOBRY REZULTAT jest funkcją nakładu pracy i osobistego talentu, który każdy z nas posiada.
Odkrycie swojego talentu i praca nad nim to nasza największa osobista przygoda, jaką możemy przeżywać przez całe życie ciesząc się sobą i rezultatami swojego działania.
Skupiając się na sobie przestajemy narzekać, bo koncentrujemy się na wypracowaniu pożądanych rezultatów w naszym życiu. Praca nad sobą jest odtrutką od nałogu zazdroszczenia innym i pozwala podnosić jakość swojego życia.
Gdy wiemy, że REZULTAT jest dzieckiem TALENTU i PRACY NAD SOBĄ w środowisku CIERPLIWOŚCI, WYTRWAŁOŚCI i ODWAGI, zazdrość przestaje być aktywna w naszym życiu. Znika, rozpływa się, odchodzi, jak każda burza, odsłaniając świetliste oblicze naszej MOCY.

12 sierpnia 2015

SEKRETY DAWANIA I BRANIA




W swoim życiu miałem okazję poznać wielu ludzi, którzy poprzez swoją uczciwą działalność doszli do dużych pieniędzy. Gdy obserwowałem ich sposób myślenia i działania szybko odkryłem, że z łatwością przychodzi im nagradzanie pracy innych ludzi. Czynią to poprzez dawanie napiwków w restauracjach, premii za dobrze wykonana pracę, tworzenie fundacji czy też pomaganie konkretnym grupom osób. Przez mniej zamożnych taka postawa często jest oceniana: ”Gdybym ja był tak bogaty też bym rozdawał pieniądze.” W takim myśleniu tkwi pułapka. Umiejętność DAWANIA INNYM, tak jak każda inna umiejętność, wymaga uczenia się. Mniej zamożnym może się wydawać, że dawanie innym zaczyna się z chwilą osiągnięcia bogactwa. Ale tak naprawdę bogactwo zaczyna się właśnie od umiejętności dzielenia się tym, co każdy z nas ma w danym momencie.
Tym bogactwem może być talent, dobre słowo, uprzejmość i życzliwy gest w stosunku do kogoś innego. To coś, co wiemy, że możemy dać innym i jednocześnie mamy przekonanie, że nam tego nie BRAKNIE. Jeśli mamy przekonanie o braku czegoś, to nigdy nikomu tego nie damy, bo będziemy się obawiać, że nam nie wystarczy.
Drugim powodem, dla którego wielu osobom trudno jest dzielić się z innymi tym co mają jest przekonanie o tym, że inni NIE ZASŁUGUJĄ na to, żeby coś dostać.Uważają, że dawanie innym powinno wynikać z czyjejś zasługi na to a nie z aktu naszej chęci dawania.
Takie myślowe pułapki powodują, że obecnie najliczniejszą grupą są BIORCY,którzy oczekują,że IM SIĘ NALEŻY. Zwykle sami mają problem z dawaniem czegokolwiek,bo żyją w obawie o brak samowystarczalności. Podstawowym problemem biorców jest to,że uważają, iż sami nie są w stanie nic wartościowego dać innym. Biorcy mają niskie poczucie własnej wartości i chcą je wzmocnić uznaniem,aprobatą i docenieniem innych. To nigdy nie zadziała,jeśli nie zaczną natychmiastowej nauki DAWANIA OD SIEBIE.
Dawanie może brać początek w rzeczach niematerialnych i pochodzących od naszego nastawienia emocjonalnego. Dawać możemy:
ü  uśmiech
ü  życzliwość
ü  szacunek
ü  uznanie
ü  dobro
ü  radość
ü  współczucie
i dziesiątki innych doznań i emocji które będą INWESTYCJĄ w nasze konto UZNANIA U INNYCH.
Proces dawania i brania przebiega harmonijnie,gdy osiągamy stan, w którym nie czujemy obawy,że nam braknie,ani nie czujemy poczucia WINY,ZAŻENOWANIA LUB NIEGODNOŚCI,że coś dostajemy.
Problemem BIORCÓW jest to,że oczekują jedynie tego, co mogą WYWALCZYĆ,ZDOBYĆ lub CIĘŻKO NA TO ZAPRACOWAĆ.Gdy coś przychodzi łatwo,niespodziewanie i za darmo, są na to kompletnie nie przygotowani,bo nigdy sami świadomie, bezinteresownie i darmowo niczego nie dali.
Dawanie i branie są częścią tej samej monety,która nazywa się PRZEPŁYW. DAWANIE i BRANIE jest parą umiejętności,która wymaga ćwiczenia. Jeśli chcesz się w tym doskonalić, proponuję zacznij od teraz.


08 sierpnia 2015

EDUKACYJNE NIEPOROZUMIENIE – cz. V. „NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO”



Oglądanie natury jest dla mnie zawsze wytchnieniem. Każdy zachód słońca, każde drzewo w lesie, każdy człowiek, jeśli przyglądnąć się jego wyglądowi i cechom, jest NIEPOWTARZALNY. To właśnie ta cecha jest najbardziej dostrzegalna we Wszechświecie. Podobnie jest w biznesie. Każde przedsiębiorstwo jest niepowtarzalne. Poznałem w swoim życiu setki przedsiębiorstw i ich właścicieli. Nawet w tej samej branży kultura organizacyjna, cele biznesowe są inne, bo tworzą je NIEPOWTARZALNI ludzie.
System szkolnictwa systematycznie osłabia u dzieci zdolność do tworzenia siebie w sposób niepowtarzalny. Umiejętność, której w ten sposób system edukacji pozbawia uczniów, a później studentów, nazywa się KREATYWNOŚĆ. Stwórca dał nam kilka wspaniałych darów. Najcenniejsze to WOLNA WOLA i WOLNOŚĆ WYBORU. Tymczasem powtarzanie wzorów myślowych, powielanie wiedzy, a później egzekwowanie jej i weryfikowanie poprzez system ocen pokazuje jasno, że wszystko zostało już wymyślone. Skoro nie ma ocen za WYMYŚLANIE, KREOWANIE, ODKRYWANIE, OBSERWOWANIE, DOCIEKLIWOŚĆ, POSIADANIE WŁASNYCH POGLĄDÓW I PRZEMYŚLEŃ, ANALIZĘ I SAMODZIELNE WYCIĄGANIE WNIOSKÓW, to szkoła staje się miejscem, gdzie jak z fabryki masowej produkcji wypuszczane są ujednolicone umysły działające jak pendrive - kopiując i odtwarzając zapisaną informację.
Poznałem wielu wspaniałych nauczycieli, którzy są niezwykle kreatywni, ale tą kreatywność realizują zwykle poza swoim miejscem pracy. Wiedzą, że pracując w szkole uczestniczą w powielaniu wzorców oduczających samodzielne myślenie i osłabiających twórczość u swoich wychowanków.
Pocieszające jest to, że  jesteśmy na obraz i podobieństwo STWÓRCY. Cała natura to zbiorowisko odmienności, które powstało dzięki rozwojowi i kreacji. Świat daje teraz olbrzymie możliwości, żeby działać tak jak STWÓRCA – tworzyć i cieszyć się owocami swojej twórczej pracy.

05 sierpnia 2015

EDUKACYJNE NIEPOROZUMIENIE - cz. IV. – „DLACZEGO?”




Neurolodzy w ciągu ostatnich 25 lat dokonali olbrzymiego postępu w odkrywaniu działania ludzkiego mózgu. Jednym z tych odkryć jest to, że zaledwie 2-4 % naszych zachowań zależy od umysłu świadomego. Pozostałe 96-98% naszych zachowań i funkcji dzieje się dzięki umysłowi podświadomemu.
Przyjrzyjmy się jak wygląda „podział obowiązków” umysłu ludzkiego.
Umysł działa w dwóch obszarach – świadomości i podświadomości. - na podst. „Opowiedź” Fohn Assaraf, MuraySmith:

Umysł świadomy
17 % masy mózgu
szybkość pracy - 120-140 m/h
Bity na sekundę -2000
Kontrola postrzegania zachowań – 2-4 %
Funkcja – wolicjonalna
Czas – przyszłość i przeszłość
Horyzont pamięci – do 20 sekund

Umysł podświadomy
83 % masy mózgu
ponad 100 000 m/h
400 miliardów
96-98 % zachowań
Funkcja – usługowa
Czas – teraźniejszość
- Na zawsze


Umysł świadomy odpowiada za wszystkie procesy, które dotyczą logicznego myślenia, oceniania, porównywania. Dzięki świadomości możemy rozwiązywać matematyczne zadania, porównywać wyniki i rezultaty, dokonywać obserwacji.
Dzięki podświadomości przechowujemy nasze zwyczaje zarówno mentalne jak i fizyczne. Potrafimy chodzić, mówić, ubierać się, prowadzić samochód. To wszystko dzieje się automatycznie. W podświadomości są przechowywane nasze przekonania, wzorce emocjonalne, które utrwaliły się nam w procesie powtarzania przez całe nasze życie.
Podświadomość nie ocenia naszych przekonań i tego w co wierzymy. Działa trochę jak dżin z lampy Alladyna, złota rybka, albo dobry kelner w dobrej restauracji- przynosi dokładnie to, co sobie zamówimy. Podświadomość jest na naszych usługach, działa w danym momencie, czyli „tu i teraz” i jeśli coś pamięta to na zawsze. Podświadomość automatyzuje nasze zachowania. Tworzenie podświadomego wzorca polega na powtarzaniu pewnego nawyku myślowego przez jakiś czas. W ten sposób powstają przekonania i zachowania.
To podświadomość i zapanowanie nad jej wzorcami jest podstawą sukcesu. Wszelkie nawyki myślowe dotyczące naszego poczucia wartości, samooceny, lęków, naszej wiary i przekonań sprawiają czy w życiu czujemy się szczęśliwie i czy jesteśmy spełnieni. Umiejętne korzystanie z umysłu podświadomego jest konieczne do prawdziwego panowania nad sobą i odpowiada za większość naszych sukcesów lub porażek. Nie rozumiem DLACZEGO szkoła na ten temat milczy wmawiając naszym dzieciom, że sukces jest pochodną wyników z egzaminów!!? DLACZEGO tak mały nacisk kładziony jest na kształtowanie postaw, stylu myślenia, systemu wartości i nawyków poprawiających osobiste kompetencje przy wykorzystaniu prawej półkuli mózgu?
Poprzez panowanie nad własnymi myślami i emocjami oraz swobodne poszukiwanie swojego celu, rozwijanie pasji możemy osiągnąć to, czego w życiu pragniemy i doświadczać tego, że marzenia się spełniają. W tym powinniśmy doskonalić nasze dzieci.
Będę absolutnie szczery. W systemie edukacji nauczyłem się czytać, pisać, liczyć i mówić w dwóch językach obcych. Dowiedziałem się sporo o rzeczach, które są mi kompletnie nieprzydatne i pewnie nigdy nie będą. Studiując ekonomię zdawałem wiele egzaminów z przedmiotów, które dekorowały plan zajęć ucząc archaicznej wiedzy i prawie kompletnie pomijając praktyczne umiejętności dotyczące negocjacji, psychologii, planowania i organizacji. Prawdziwy kapitał osobisty wypracowałem sam swoją postawą, nawykami codziennymi, ale przede wszystkim ciągłym doszkalaniem się. Co więcej – dalej to robię, bo jak mówił Alvin Toffler:
"W XXI wieku analfabetami będą nie ci, którzy nie umieją czytać i pisać, a ci, którzy nie umieją się uczyć, oduczać i uczyć na nowo".
Przyznanie się do tego, że to co robiło się przez dziesiątki lat jest niepotrzebne, albo nieaktualne- to szczyt ODWAGI, ale bez niej nie ma dyskusji o lepszym systemie edukacyjnym.