02 stycznia 2016

DZIAŁAM – RÓB DO KOŃCA



Kiedy studiowałem na Akademii Ekonomicznej w Krakowie oprócz uporządkowanego otoczenia wokół uczelni,  mogłem „podziwiać” widok krakowskiego „Szkieletora” – niedokończonej inwestycji z czasów PRL-u. Ta niedokończona budowla przetrwała w centrum miasta do dzisiaj, symbolizując w sferze fizycznej nie dokończone działanie, a w sferze emocjonalnej przypominając każdemu Krakusowi ( gościom niestety też),  jak czujemy się kiedy czegoś nie kończymy.
Rzeczy nie dokończone uświadamiają nam, że mamy jakieś braki, które spowodowały, że nasze pierwotne pomysły nie zostały dokończone. „Szkieletor” został zaprojektowany w latach 60-tych XX. wieku. Pierwotne plany wybudowania największego wieżowca w Krakowie  dla Naczelnej Organizacji Technicznej podobno miały być wspierane przez ówczesne władz państwowe, które zainteresowane były wybudowaniem nowej siedzi Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Inwestycja ruszyła w 1975 roku, ale w 1979 stanęła z powodów… ekonomicznych – braku środków na inwestycję. Pomimo tego, że z końcem czasów PRL- u budynek przechodził z rąk do rak, do dzisiaj nie doczekał się zakończenia inwestycji rozpoczętej 36 lat temu.
Chociaż straszące obdrapane konstrukcję stały się doskonałym miejscem do umieszczania reklamy wielkopowierzchniowej, to przypominają wszystko, co wiąże się z rzeczami niedokończonymi – gniew, poczucie bezsilności, ale przede wszystkim braku odpowiedzialności za rezultat, kiedy zależy on od współdziałania kilku stron.
Tak samo jak irytuje widok „Szkieletora”, może nas irytować rozpoczęta praca zawodowa, która „utknęła”, albo niedokończony remont. Wszystkie rzeczy niedokończone manifestują się w postaci nagromadzonych rzeczy, które „straszą”, przeszkadzają  nam i denerwują, bo są efektem braku mobilizacji do dokończenia.
Czasem mobilizacją do dokończenia może być lęk przed krytyką, ale znacznie lepiej byłoby, żeby było to poczucie przyzwoitości i odpowiedzialności.
Niedokończone rzeczy (zarówno te małe jak i duże) pokazują nam, że w działaniu brakuje nam systematyczności, mobilizacji, albo że  odpowiedzialnością za rezultat postanowiliśmy się podzielić z kimś, kto zupełnie o tym nie wie. I tak za porządek domowy – z małżonkiem i dziećmi, za efekt w pracy-z  kolegami, lub szefem, a w organizacji społecznej-  z członkami tej organizacji.
Stephen R. Covey mawiał, że „wszystko zaczyna się dwa razy. Najpierw w umyśle, a potem w fizycznie”.
O ile proces tworzenia „Szkieletora” dokonywany był przez dwie epoki historyczne i decyzje kilku właścicieli, o tyle  w naszym życiu codziennym znacznie łatwiej jest wziąć odpowiedzialność i działać realizując nasze   zadania  i cele życiowe. Wystarczy, że uświadomimy sobie, że mamy na rezultat duży wpływ i  zależy nam na dokończeniu tego co zaczęliśmy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz