07 lutego 2015

Historia jednej kelnerki


Przez dwa lata (pomiędzy 1999-2001) pracowałem w Uzdrowisku Szczawnica S.A. Byłem członkiem zarządu odpowiedzialnym za restrukturyzację Spółki. Wspólnie z prezesem stworzyliśmy plan restrukturyzacji, który wytyczył nowe obszary działania Spółki. W ramach planu restrukturyzacji konieczne były również zwolnienia ludzi. Powiem szczerze, nie było to przyjemne. Zwalnianie ludzi było jednak koniecznością, bo bez tego Spółka nie przetrwała by kolejnego roku na rynku.
Po kilku latach, kiedy przeniosłem się do pracy w inne miejsce, wróciłem do Szczawnicy na narty. Chciałem wypocząć, poczuć śnieg pod deskami i prędkość wiatru na twarzy. Było słonecznie, lekki mróz i piękne widoki z Palenicy. Idealny czas na wypoczynek.
Po serii zjazdów poczułem się bardzo głodny i usiadłem w kawiarni pod stokiem Palenica, tuż obok wyciągu narciarskiego. Kelnerka, która do mnie podeszła wydała mi się z twarzy znajomą. Kiedy zostawiła kartę dań, rozbudzałem swoją wyobraźnię smakową ofertą. Gdy wróciła odebrać zamówienie zaczęliśmy rozmawiać i szybko okazało się, że jest to jedna z osób, która odeszła z pracy w Uzdrowisko Szczawnica S.A. w czasie, kiedy pracowałem. Powiedziała, że mnie pamięta i że właśnie kiedy przyszedłem do firmy były spore zwolnienia, które miedzy innymi ją też objęły. Pracowała w kuchni jednego z obiektów. Zagadnięty na co mam ochotę z karty dań, w takich okolicznościach poprosiłem tylko o herbatę. Pomyślałem, że gorzej już być nie może. Głodny, zmarznięty miałem okazję porozmawiać z człowiekiem, który stracił pracę w wyniku moich decyzji. To nie było przyjemne. Miałem spory dyskomfort, ale jednocześnie poczułem, że powinienem z tą osobą porozmawiać i dowiedzieć się czegoś więcej o niej. Obudziło się u mnie spore poczucie winy za to co robiłem. Pomyślałem sobie, że takich osób w moim życiu było sporo.
Kiedy kelnerka przyniosła herbatę wyczułem serdeczność w głosie i szybko zaczęliśmy rozmowę. Pomimo tego, że odejście z pracy było dla niej początkowo, trudne szybko zaczęła rozglądać się za nowym zajęciem. Nie czuła się przegrana, tylko aktywnie szukała czegoś dla siebie, żeby utrzymać rodzinę. Nie obwiniała mnie za nic co się wydarzyło, a z rozmowy jasno dało się wyczuć ,że w nowym miejscu pracy  doskonale się odnalazła i ma olbrzymią pewność siebie. Odejście z pracy było dla niej okazją do rozpoczęcia nowej drogi zawodowej. Powiedziała mi, że teraz zarządza restauracją w której siedziałem. Chwaliła współpracę z właścicielami lokalu, którzy obdarzyli ją olbrzymim zaufaniem i przyjeżdżają tylko od czasu do czasu doglądać biznes. Szybko odnalazła się w nowej roli, a dzięki doświadczeniu jakie zdobyła pracując w kuchni, doskonale potrafi ogarnąć prowadzenie restauracji. Była szczęśliwa ze zmian zawodowych i z tego, że dobrze odnalazła się w nowym miejscu. W międzyczasie doszła reszta mojej rodziny, więc rozmowa się zakończyła. Patrząc na radość i entuzjazm kelnerki otworzyłem kartę dań i z całą rodziną zamówiłem i zjadłem jeden z najlepszych obiadów w moim życiu.
Dzisiaj od tego obiadu upłynęło ponad 8 lat i od tego czasu spotkałem sporo osób, które zostały przez mnie zwolnione, lub przesunięte w inne miejsce organizacji, dzięki czemu  zaczęły całkiem nowe życie zawodowe. Takie szokujące wydarzenie otwierało im oczy na inne możliwości rozwoju kariery.  Większość z tych osób po latach przyznawała, że było to dla nich dobre. Odnaleźli się na nowo w innych miejscach, wnosząc wszystko to, czego nauczyli się w poprzedniej pracy. Każda z osób podkreślała, że pierwsze dni po zwolnieniu są trudne, ale jeżeli popatrzy się na to jak na szansę, na nowe, lepsze wykorzystanie swojego potencjału, to problemy znikają, a pojawiają się możliwości.
Spotykam też i takich, którzy urazę noszą w swoim sercu do dzisiaj. Zwykle jednak są to osoby, które nie dostrzegają u siebie problemu, żyją w poczuciu skrzywdzenia, niesprawiedliwości. Nie dokonali obiektywnej oceny swojego postępowania i przyczyn swojej sytuacji szukają u innych, ale nie u siebie.
Teraz, po ponad dwudziestu latach pracy z ludźmi, zupełnie inaczej patrzę na etykę zwalniania pracownika z pracy. Jestem przekonany, że pracę tracą zwykle ci, którzy albo nie doceniają tego co mają i dają pracodawcy wyraźny powód do zwolnienia, albo ci, którzy osiągnęli w swoim dotychczasowym miejscu pracy maksymalny potencjał swoich możliwości i dotychczasowe zajęcie jest dla nich już mało ciekawe, a rezultaty pokazują spadek zawodowej formy, utratę entuzjazmu i niechęć do tego co się robi.
Jeżeli na wszystko czego doświadczamy popatrzymy z dystansem, to w pozornie trudnym wydarzeniu możemy dopatrzyć się szansy na pozytywną zmianę w naszym życiu.
To samo wydarzenie może być dla nas źródłem cierpienia, lub szansą na przemianę naszego systemu wartości i sposobu działania. Dziej się tak, niezależnie od tego, kogo to wydarzenie dotyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz