Przez
dwa lata (pomiędzy 1999-2001) pracowałem w Uzdrowisku Szczawnica S.A. Byłem
członkiem zarządu odpowiedzialnym za restrukturyzację Spółki. Wspólnie z
prezesem stworzyliśmy plan restrukturyzacji, który wytyczył nowe obszary
działania Spółki. W ramach planu restrukturyzacji konieczne były również zwolnienia
ludzi. Powiem szczerze, nie było to przyjemne. Zwalnianie ludzi było jednak
koniecznością, bo bez tego Spółka nie przetrwała by kolejnego roku na rynku.
Po
kilku latach, kiedy przeniosłem się do pracy w inne miejsce, wróciłem do
Szczawnicy na narty. Chciałem wypocząć, poczuć śnieg pod deskami i prędkość
wiatru na twarzy. Było słonecznie, lekki mróz i piękne widoki z Palenicy.
Idealny czas na wypoczynek.
Po
serii zjazdów poczułem się bardzo głodny i usiadłem w kawiarni pod stokiem
Palenica, tuż obok wyciągu narciarskiego. Kelnerka, która do mnie podeszła
wydała mi się z twarzy znajomą. Kiedy zostawiła kartę dań, rozbudzałem swoją
wyobraźnię smakową ofertą. Gdy wróciła odebrać zamówienie zaczęliśmy rozmawiać
i szybko okazało się, że jest to jedna z osób, która odeszła z pracy w
Uzdrowisko Szczawnica S.A. w czasie, kiedy pracowałem. Powiedziała, że mnie
pamięta i że właśnie kiedy przyszedłem do firmy były spore zwolnienia, które
miedzy innymi ją też objęły. Pracowała w kuchni jednego z obiektów. Zagadnięty
na co mam ochotę z karty dań, w takich okolicznościach poprosiłem tylko o
herbatę. Pomyślałem, że gorzej już być nie może. Głodny, zmarznięty miałem
okazję porozmawiać z człowiekiem, który stracił pracę w wyniku moich decyzji.
To nie było przyjemne. Miałem spory dyskomfort, ale jednocześnie poczułem, że
powinienem z tą osobą porozmawiać i dowiedzieć się czegoś więcej o niej.
Obudziło się u mnie spore poczucie winy za to co robiłem. Pomyślałem sobie, że
takich osób w moim życiu było sporo.
Kiedy
kelnerka przyniosła herbatę wyczułem serdeczność w głosie i szybko zaczęliśmy
rozmowę. Pomimo tego, że odejście z pracy było dla niej początkowo, trudne
szybko zaczęła rozglądać się za nowym zajęciem. Nie czuła się przegrana, tylko
aktywnie szukała czegoś dla siebie, żeby utrzymać rodzinę. Nie obwiniała mnie
za nic co się wydarzyło, a z rozmowy jasno dało się wyczuć ,że w nowym miejscu
pracy doskonale się odnalazła i ma
olbrzymią pewność siebie. Odejście z pracy było dla niej okazją do rozpoczęcia
nowej drogi zawodowej. Powiedziała mi, że teraz zarządza restauracją w której
siedziałem. Chwaliła współpracę z właścicielami lokalu, którzy obdarzyli ją
olbrzymim zaufaniem i przyjeżdżają tylko od czasu do czasu doglądać biznes.
Szybko odnalazła się w nowej roli, a dzięki doświadczeniu jakie zdobyła
pracując w kuchni, doskonale potrafi ogarnąć prowadzenie restauracji. Była
szczęśliwa ze zmian zawodowych i z tego, że dobrze odnalazła się w nowym miejscu. W międzyczasie doszła reszta mojej rodziny, więc rozmowa się
zakończyła. Patrząc na radość i entuzjazm kelnerki otworzyłem kartę dań i z
całą rodziną zamówiłem i zjadłem jeden z najlepszych obiadów w moim życiu.
Dzisiaj
od tego obiadu upłynęło ponad 8 lat i od tego czasu spotkałem sporo osób, które
zostały przez mnie zwolnione, lub przesunięte w inne miejsce organizacji, dzięki
czemu zaczęły całkiem nowe życie
zawodowe. Takie szokujące wydarzenie otwierało im oczy na inne możliwości
rozwoju kariery. Większość z tych osób
po latach przyznawała, że było to dla nich dobre. Odnaleźli się na nowo w
innych miejscach, wnosząc wszystko to, czego nauczyli się w poprzedniej pracy.
Każda z osób podkreślała, że pierwsze dni po zwolnieniu są trudne, ale jeżeli
popatrzy się na to jak na szansę, na nowe, lepsze wykorzystanie swojego
potencjału, to problemy znikają, a pojawiają się możliwości.
Spotykam
też i takich, którzy urazę noszą w swoim sercu do dzisiaj. Zwykle jednak są to
osoby, które nie dostrzegają u siebie problemu, żyją w poczuciu skrzywdzenia,
niesprawiedliwości. Nie dokonali obiektywnej oceny swojego postępowania i
przyczyn swojej sytuacji szukają u innych, ale nie u siebie.
Teraz,
po ponad dwudziestu latach pracy z ludźmi, zupełnie inaczej patrzę na etykę
zwalniania pracownika z pracy. Jestem przekonany, że pracę tracą zwykle ci,
którzy albo nie doceniają tego co mają i dają pracodawcy wyraźny powód do
zwolnienia, albo ci, którzy osiągnęli w swoim dotychczasowym miejscu pracy
maksymalny potencjał swoich możliwości i dotychczasowe zajęcie jest dla nich
już mało ciekawe, a rezultaty pokazują spadek zawodowej formy, utratę entuzjazmu
i niechęć do tego co się robi.
Jeżeli
na wszystko czego doświadczamy popatrzymy z dystansem, to w pozornie trudnym
wydarzeniu możemy dopatrzyć się szansy na pozytywną zmianę w naszym życiu.
To
samo wydarzenie może być dla nas źródłem cierpienia, lub szansą na przemianę
naszego systemu wartości i sposobu działania. Dziej się tak, niezależnie od
tego, kogo to wydarzenie dotyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz