05 września 2015

RELIGIE, Pan Bóg, biznes i imigranci, czyli dlaczego ON=JA




Zawsze zadawałem sobie pytanie: Jak to jest, że Bóg jest jeden, a jednocześnie jest tyle religii?

Każda w swoim najgłębszym przekonaniu twierdzi, że jest najważniejsza i najlepiej odzwierciedla Jego obraz. Odpowiedź przyszła jakiś czas temu, kiedy uświadomiłem sobie, że „Świat jest płaski” (tytuł książki autorstwa Thomas L. Friedman) i obecnie każdy łatwo może dotrzeć do treści religijnych, które tkwią u podstaw światopoglądu danej grupy społecznej.

Gdy znajdziemy się we Frankfurcie, Paryżu, Moskwie, albo w Agadirze, możemy podziwiać multikulturowy, wielobarwny obraz ludzi reprezentujących różne sposoby przejawiania się.
Widząc ten koloryt łatwo można zrozumieć słowa Św. Klemensa Aleksandryjskiego, który powiedział, że „Zbawiciel jest polifoniczny i działa na wiele sposobów”. Bóg występuje wszędzie pod inną postacią, a zastanawianie się nad tym, gdzie On sobie upodobał swoich najlepszych wyznawców jest przejawem religijnej pychy.
Gdy popatrzymy w słowa proroków, którzy w różnym czasie głosili JEGO nauki, zrozumiemy, w jaki prosty sposób Bóg zachęca nas do przeżywania swojego życia.
  1. Chrześcijaństwo: „Wszystko więc co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega prawo i prorocy” (Mateusz 7,12)
  2. Buddyzm: „Nie rań innych, czyniąc coś, co zraniłoby ciebie” (Udana-Varga5, 18)
  3. Konfucjanizm: „Nie czyń innym tego, czego sam byś nie chciał. Wtedy nie będzie urazy wobec ciebie i w rodzinie, ani w państwie” (Analekty 12, 2).
  4. Hinduizm: „Oto najwyższa powinność: nie czyń innym tego, co sprawiłoby ból, uczynione tobie” (Mahabharata 5, 1517 )
  5. Judaizm: „Co nienawistne tobie, tego nie czyń drugiemu człowiekowi. Oto całe prawo; cała reszta to jedynie komentarz” (Talmud, Shabbat 31 a)
W swoich relacjach biznesowych miałem do czynienia z Żydami, Arabami, Chrześcijanami. Poznałem buddystów, joginów i, powiem szczerze, u większości z tych ludzi odnalazłem pierwiastek wspólny nam wszystkim. To MIŁOŚĆ i potrzeba WOLNOŚCI, przejawiająca się pokojową formę współistnienia, opartą na najgłębszym szacunku i zrozumieniu potrzeb drugiego człowieka.
Niestety w naszej szerokości geograficznej zbyt mało jest okazji do poznania odmienności kulturowych i odkrycia wspólnych cech łączących ludzi różnych ras i religii. Stąd tak wiele postaw etnocentryzmu pochwalanego obecnie na Słowacji, Węgrzech i w wielu środowiskach w Polsce.
Gdyby pan Bóg upodobał sobie jakiś region na świecie, to z pewnością dał by jasny znak, że komuś kibicuje. Nie dał, bo religie wymyślili sobie ludzie, a ON ustalił zasady, które w szacunku dla drugiego człowieka widzą najwyższy sens współistnienia.

Robiąc interesy, jedząc śniadanie, rozmawiając, albo modląc się do Boga, lub sprzeniewierzając się Jego zasadom doświadczamy zawsze podobnych emocji niezależnie od tego, jaki mamy paszport, kolor skóry, albo zasobność portfela. Odmawiając innym pomocy, odrzucając ich, albo pokazując, że to nie nasz interes, warto pamiętać słowa Ewangelisty przywołujące nauki MISTRZA JEZUSA „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”

Za każdą pomocą humanitarną może tkwić schowany interes (np. konieczność zakupu dużych ilości leków, co generuje zyski koncernom farmaceutycznym), ale nie powinno to działaczom publicznym dawać usprawiedliwienia dla zamykania oczu i bezczynności wobec ludzkiego cierpienia.

Zamknięta Biblia i inne Święte Księgi, zamykają serca i otwierają umysł na podszepty nienawiści, zaślepienia, obojętności i fikcyjnego podziału. To nie religia, ale czyjeś intencje i wolna wola decydują o tym jak ktoś postępuje. Dzielenie ludzi jest fikcją potrzebną w dualnej rzeczywistości niektórym politykom i dostojnikom religijnym, w celu podtrzymania paradygmatu MY i ONI, SWÓJ i OBCY, PRZYJACIEL i WRÓG.

W głębi każdego serca jest miejsce na pogląd że ON=JA i taka postawa powinna być niewzruszalna jak wzorzec metra w Sevres. Takie przekonanie głęboko w sobie noszę.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz